Polska przetrzymuje baskijskiego dziennikarza Pablo Gonzaleza w zamknięciu, bez możliwości odwiedzenia go przez rodzinę.

  • Minie rok od momentu, gdy baskijski dziennikarz został aresztowany i uwięziony w Polsce, oskarżony o bycie rosyjskim szpiegiem.

VilaWeb
Arnau Lleonart
26.02.2023 - 21:40
Actualització: 07.03.2023 - 03:12

[Podeu llegir aquesta notícia en català]

28 lutego 2022 roku, cztery dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, baskijski dziennikarz Pablo González został aresztowany przez polskie służby specjalne podczas relacjonowania przybycia do Polski pierwszych ukraińskich uchodźców. Przez miesiąc był przetrzymywany w więzieniu w Rzeszowie, a następnie przeniesiony do innego więzienia, w Radomiu. Jutro minie rok od aresztowania Gonzaleza pod zarzutem bycia rosyjskim szpiegiem, za co grozi kara 10 lat więzienia. Jest osadzony w celi o zaostrzonym rygorze, odizolowany i zamknięty w celi przez 24 godziny na dobę. Spędził tam mroźną zimę, upalne lato i drugą mroźną zimę. 

Co trzy miesiące jego areszt tymczasowy jest przedłużany o kolejne trzy miesiące, i chociaż prawnie maksymalny okres przetrzymywania kogoś w zamknięciu bez procesu wynosi dwa lata, jego adwokat, Gonzalo Boye, nie bierze tego za pewnik, ponieważ twierdzi, że w przeszłości dochodziło już do innych naruszeń praw. “Czekamy na otrzymanie uchwały o nowym przedłużeniu więzienia, w zasadzie do maja. Oczywiście będziemy się od niej odwoływać z polskimi prawnikami” – mówi.

Boye jako przykład naruszeń podaje przesłuchania bez adwokata, którym był poddawany, czy obowiązujące nadal utrudnienia w odwiedzaniu go w więzieniu. Jest też przykładem ogromnych trudności, jakie ma jego rodzina w kontaktach z nimi. W dniu 22 listopada jego żona, Oihana Goiriena, mogła go odwiedzić po raz pierwszy i jedyny. Dwugodzinne spotkanie odbyło się w obecności agenta polskiego wywiadu, a jego dzieci nie mogły w nim uczestniczyć. Wizyta była odyseją. “Kiedy dowiedzieliśmy się, gdzie jest więziony, już złożyliśmy wniosek, ale zawsze żądali więcej oryginalnych i podpisanych dokumentów, które po wysłaniu przez nas odsyłali. 6 czerwca musiałam wysłać przetłumaczone na język polski uzasadnienie, dlaczego chcę odwiedzić męża, a 7 lipca po raz pierwszy polski prawnik powiedział mi, że prośba została przyjęta i że otrzymam list z propozycją możliwych terminów”. Lipiec, sierpień i wrzesień minęły bez żadnej odpowiedzi. Według polskiego prawnika, mówi Goiriena, problem polegał na tym, że trzeba było skoordynować także działania służb wywiadowczych i tłumacza, co dodatkowo potęgowało letnie spowolnienie. “Nie wiem, czy to przypadek, czy co, ale kiedy w październiku zatrudniliśmy nowy zespół polskich prawników, pozwolenie na wizytę przyszło w ciągu kilku tygodni” – mówi.

Poprzednim polskim prawnikiem był Bartosz Rogala, który przejął sprawę w kwietniu. Wcześniej Gonzalez był reprezentowany przez dwóch prawników wyznaczonych przez sąd. Praca Rogali nieszczególnie zadowalała rodzinę Gonzaleza, z którą nie dzielił się informacjami na temat sprawy. Przekazywał im jedynie drobne szczegóły, takie jak przedłużenie pobytu w więzieniu, lub informował o terminach rozpraw. Teraz działania polskich prawników koordynuje bezpośrednio Gonzalo Boye.

“Kiedy odwiedziłam go w listopadzie było już bardzo zimno, około -5 stopni” – wyjaśnia Goiriena. “Powiedział mi, że w celi było mu zimno. Prosił o ciepłe ubrania i odmówiono mu, dostał tylko dodatkowy koc” – kontynuuje. Kilka miesięcy temu dostał elektryczny grzejnik do celi. “Teraz może chodzić bez kurtki” – mówi.

Oskarżony o bycie rosyjskim szpiegiem z powodu podwójnego obywatelstwa

Przed osadzeniem w Polsce Gonzalez był już kilka tygodni wcześniej przesłuchiwany przez ukraińskie służby specjalne, które również uznały go za szpiega. Oskarżenie oparły na jego pochodzeniu rodzinnym, za publikowanie w baskijskiej gazecie “Gara” – przeciwnej postulatom NATO – oraz za posiadanie karty bankowej spółdzielni kredytowej Laboral Kutxa, według ukraińskich służb finansowanej przez Rosję. W tym samym czasie hiszpańskie służby specjalne udały się do jego domu, domu jego matki i domu przyjaciela z czasów, gdy byli mali, aby przesłuchać ich na podstawie tezy, że jest rosyjskim szpiegiem.

Pablo González urodził się w Moskwie w 1982 roku i dopiero w wieku dziewięciu lat przeprowadził się do Kraju Basków. Jego dziadek, również Baskijczyk, jako dziecko został zesłany do ZSRR po wojnie 1936-1939 i tam pozostał. Dlatego, gdy González się urodził, nadano mu imię Paweł Rubstow. Gdy jego rodzice rozwiedli się, matka chciała wrócić do kraju Basków ojca, a gdy uzyskał obywatelstwo hiszpańskie, został zarejestrowany jako Pablo (zmieniający się po hiszpańsku z Pavla) González (nazwisko matki) i Yagüe (nazwisko dziadka macierzystego). W związku z tym ma podwójne obywatelstwo i w każdym paszporcie inne nazwisko.

Pochodzenie rodzinne sprawiło, że zainteresował się kulturą rosyjską i studiował filologię słowiańską. Jako dziennikarz specjalizował się w przestrzeni postsowieckiej, więc naturalne jest, że wraz ze wzrostem napięcia między Ukrainą a Rosją, a w końcu wybuchem wojny, przeniósł się w teren, by uprawiać freelance. Jego ostatnim publicznym wystąpieniem było połączenie na żywo z dworca w Przemyślu w programie La Sexta Noche. Następnego dnia został aresztowany.

Właśnie w La Sexta minister spraw zagranicznych Hiszpanii, José Manuel Albares, po raz ostatni publicznie wypowiedział się w sprawie Gonzaleza. Było to 3 lutego, w wywiadzie dla Al rojo vivo, w którym potwierdził, że prawa podstawowe są przestrzegane. “Za każdym razem, gdy mam spotkanie z moim polskim odpowiednikiem, omawiamy sprawę Pablo Gonzáleza. Od pierwszej chwili sprawdziłem, że jego prawa podstawowe są przestrzegane, i są” – powiedział, dodając, że jego stan fizyczny i psychiczny “jest prawidłowy dla okoliczności, w których się znajduje”. “Jego okres zatrzymania w trybie incommunicado wynoszący siedemdziesiąt dwie godziny był respektowany. Ma dostęp do adwokata, zarówno hiszpańskiego, jak i polskiego, zapewniono mu w tym czasie adwokata z urzędu. Ma dostęp do poradnictwa, odwiedzaliśmy go. Miał możliwość kontaktu z żoną. Ale muszę też powiedzieć, że zarzuty wobec niego są bardzo poważne i trwa śledztwo. Proszę też mojego polskiego odpowiednika, aby po zamknięciu śledztwa, jak najszybciej doszło do rozprawy ustnej – powiedział

Jego żona, Oihana Goiriena, mówi VilaWeb, że nikt z ministerstwa nigdy nie skontaktował się z jego rodziną, a cały kontakt ograniczył się do hiszpańskiego konsula w Warszawie, który okresowo odwiedza Gonzáleza i działa jako pomost z jego rodziną, aby wymienić wiadomości lub pomóc w biurokratycznych formalnościach. “Ostatni raz nasze dzieci widziały i słyszały głos ojca 24 lutego ubiegłego roku, kiedy zaczęła się wojna i wyjechał do Polski. Minister nic o tym nie mówi. Ani razu nie słyszałam, żeby mówił coś na przykład o dzieciach” – krytykuje.

Trójce dzieci nie pozwolono odwiedzić ojca w listopadzie, kiedy Goiriena trafił do więzienia, nie mogą też rozmawiać z nim przez telefon: “Odmówiono rozmów telefonicznych, bo mówią, że nie są pewni, kto jest po drugiej stronie linii. Gdybyśmy dostali pozwolenie na dzieci, to nie byliby pewni, że dam im do ręki moje dzieci, żeby porozmawiać z ojcem. Minął rok, kogo mam dać do ręki?

Jedyną bezpośrednią łączność utrzymują za pośrednictwem listów pocztowych, których dotarcie wymaga czasu ze względu na fizyczną odległość i kontrolę przeprowadzaną przez polskie władze. Ostatni list, który otrzymał 2 lutego, był podpisany 21 grudnia. “W tym liście zauważyłem, że był dość zniechęcony. Było to kilka dni przed świętami i już widziałem, że będzie tam sam. Był dość smutny, że nie będzie mógł być z rodziną. Wtedy konsul powiedział mi, że dobrze go widział. Nawet trochę przytył, schudł około dwudziestu kilogramów – opowiada.

Jego żona, Oihana Goiriena, mówi VilaWeb, że nikt z ministerstwa nigdy nie skontaktował się z jego rodziną, a cały kontakt ograniczył się do hiszpańskiego konsula w Warszawie, który okresowo odwiedza Gonzáleza i działa jako pomost z jego rodziną, aby wymienić wiadomości lub pomóc w biurokratycznych formalnościach. “Ostatni raz nasze dzieci widziały i słyszały głos ojca 24 lutego ubiegłego roku, kiedy zaczęła się wojna i wyjechał do Polski. Minister nic o tym nie mówi. Ani razu nie słyszałam, żeby mówił coś na przykład o dzieciach” – krytykuje.

Trójce dzieci nie pozwolono odwiedzić ojca w listopadzie, kiedy Goiriena trafił do więzienia, nie mogą też rozmawiać z nim przez telefon: “Odmówiono rozmów telefonicznych, bo mówią, że nie są pewni, kto jest po drugiej stronie linii. 

Jedyną bezpośrednią łączność utrzymują za pośrednictwem listów pocztowych, których dotarcie wymaga czasu ze względu na fizyczną odległość i kontrolę przeprowadzaną przez polskie władze. Ostatni list, który otrzymał 2 lutego, był podpisany 21 grudnia. “W tym liście zauważyłem, że był dość zniechęcony. Było to kilka dni przed świętami i już widziałem, że będzie tam sam. Był dość smutny, że nie będzie mógł być z rodziną. Wtedy konsul powiedział mi, że dobrze go widział. Nawet trochę przytył, schudł około dwudziestu kilogramów – opowiada.

Recomanem

La premsa lliure no la paga el govern. La paguem els lectors.

Fes-te de VilaWeb, fem-nos lliures.

Fer-me'n subscriptor
des de 75€ l'any